wtorek, 19 kwietnia 2016

Scrapkowa gwiazda backstage'u :D

Dzisiejszy wpis będzie o nie zawsze łatwej współpracy ze zwierzętami ;)

Generalnie większość scraperek uważa (prawdopodobnie słusznie), że najwdzięczniejszym zwierzęciem do fotografowania ze scrapowymi przydasiami jest kot. Kot wlezie rozkosznie do pudełka, rozłoży się leniwie w okolicy scrapa albo pobawi się uroczo papierowymi kwiatkami. Dość często siedzi jak posąg i pozuje cierpliwie, choć z pewną dozą politowania. Nie rzuca się na wszystkie strony, nie pożera (chyba?) kart do Project Life, nie posiada ciężaru mogącego silnie zagrozić produktom z najnowszej dostawy oraz nie wywala się nagle na grzbiet, żądając aby go mechrać po brzuszku (co widać akurat na tym scrapie na zdjęciu nr 2 :D).

Niestety w związku z alergią mojego męża nie posiadam kota, w związku z czym od pewnego czasu usiłujemy z Kasią worqshop uczynić gwiazdą scrapkowych sesji zdjęciowych moją sunię Tofi. Ze zmiennym skutkiem - tym razem nam się udało, za poprzednim razem skończyło się właśnie na skonsumowaniu przez Tofi jednej z instagramowych kart z zestawu Studio Calico... No trudno, jakieś ofiary być muszą :D

Sesję robiłyśmy z ogrodzie, w przepiękny słoneczny dzień i od razu poczułam, że te zabawne i kolorowe zdjęcia będą mi doskonale pasowały do papierów i dodatków z nowych kolekcji Pinkfresh Studio. Osobiście jestem zakochana w produktach tej firmy od czasu ich bożonarodzeniowej kolekcji z zeszłego roku (świąteczny scrap, który zrobiłam z jej użyciem możecie zobaczyć tutaj).


Jako tło layoutu posłużył mi papier "Documented". Wykorzystałam też drugi arkusz papieru "Diamond Pops", ale ten już w kawałkach - wycięłam z niego kolorowy kryształ i trzy sześciany w paseczki.

Prócz tego - cała feeria cudnych dodatków - jest ich tyle w tych dwóch seriach, że kompletnie nie mogłam się opanować, ale Wy oczywiście możecie zachować większy umiar i wybrać tylko te, które naprawdę NAJBARDZIEJ Wam się spodobają ;) Moje chyba najulubieńsze to napisy - tutaj "make this moment count" pochodzi z serii "Felicity", a "Live the life..." to jeden z super napisów na przezroczystych tłach z kolekcji "Life noted". No i oczywiście samoprzylepne a la cekiny, ponieważ wszystko, co przypomina cekiny choćby w najmniejszym stopniu musi zostać przeze mnie zakupione i wypróbowane, co już zapewne wiecie :D
Przyznam się Wam, że jeśli chodzi o tło tego LO'sa, postanowiłam wziąć byka za rogi i tym razem zmierzyłam się z dość odważną grafiką, ale oczyma wyobraźni już widzę te wszystkie dodatki Pinkfresh Studio na białym tle scrapa w stylu clean&simple - wydają mi się wprost do tego stworzone. I jak tylko tę moją kolejną wizję wprowadzę w życie, nie omieszkam się z Wami nią podzielić ;)

A tymczasem pozdrawiam Was cieplutko i do usłyszenia :)
Marta