Hej Kochani!
Przypuszczam,że każda scraperka przeżywa czasami takie chwile, kiedy chce zrobić scrapa na jakiś temat, mniej więcej wie z czego, zdjęcia ma, a potem siada do pracy i za nic wena nie chce przyjść... I się męczy, i męczy, i kombinuje, w końcu coś wyjdzie, ale gdzieś w głębi duszy się czuje, że to nie jest "to"! I okropnie to człowieka wkurza ;-)
Na szczęście zdarzają się też sytuacje całkiem przeciwne i akurat o takiej jest ten wpis :D Czasami mam tak, że layout robi mi się najpierw w głowie i jest już praktycznie gotowy, kiedy siadam do stołu. Po prostu widzę go oczyma wyobraźni i jedyne, co muszę zrobić, to tę moją wizję przełożyć na realne scrapowe środki. Dokładnie tak było z poniższym scrapem :-)
Wiedziałam o nim właściwie wszystko już od początku. Wiedziałam, że zrobię coś w walentynkowym klimacie, ale że to nie będzie o mnie i moim mężu (bo takiej dawki słodyczy bym nie zniosła - no, jeszcze ja to ja, ale on na pewno! :D), więc postanowiłam, że będzie o moich dzieciach. Wiedziałam, że ma być dużo serduszek, i że pod zdjęciem będzie kompozycja z paseczków, że wszystko będzie w różowo-czerwonej tonacji i na białym tle, że muszę użyć jakiegoś elementu z cudnego arkusza "February" z kolekcji Bo Bunny "Calendar Girl", w której się absolutnie zakochałam (użyłam karteczki z motywem "serduszka z serduszek") oraz że w rogu przeciwległym do głównej kompozycji umieszczę jakieś malutkie "coś" ;-) Jak widać - wiedziałam absolutnie wszystko :-) Prócz tego, że użyję na koniec kilku cekinów - tego jednego się dowiedziałam, jak już reszta była gotowa :D
Zwróćcie uwagę na słodkie jak lizaki brokatowe serduszka na patyczkach. Kiedyś Prima miała takie w kompletach z kwiatkami, natomiast moje są "domowej roboty". Użyłam zwykłych patyczków od szaszłyków i serduszek z tego kompletu naklejek Crate Paper, które podkleiłam kosteczkami dystansowymi (dwa razy po 2mm, bo musiały być dosyć wysoko. BTW - podobno ktoś kiedyś gdzieś produkował kosteczki 3D o grubości 5mm - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, niech da mi znać - chętnie bym sprowadziła takie do sklepu :-)).
Paseczki papierów pod zdjęciem pochodzą z kolekcji Dear Lizzy "Fine and Dandy".
Ostateczny efekt, choć jest meeega słodki, bardzo mi się podoba. Scrap zawisł sobie zatem na honorowym miejscu nad stołem w kuchni, przy którym jemy posiłki, i zawsze kiedy na niego patrzę, chce mi się uśmiechać :-)
Pozdrawiam Was post-walentynkowo ;-)
Marta