dziś zakończenie roku szkolnego. Dla nas szczególne, bo kończymy pewien ważny etap - moja córeczka przechodzi do IV klasy. Oznacza to zmianę wychowawczyni - w naszym przypadku Ukochanej Wychowawczyni. Rzeczywiście Pani Renata to bardzo ciepła, a jednocześnie mądrze wymagająca osoba. Wszystkim nam trochę smutno, że się z nią rozstajemy, rodzicom również, a mnie w udziale przypadło (już w zasadzie tradycyjnie ;)) wykonanie kartki, którą właśnie my, rodzice, dziękujemy za ten trzyletni wspólny czas :)
W ogóle to nie jestem fanką robienia kartek. Za bardzo mnie stresuje to, że - w przeciwieństwie do scrapów - tu wszystko musi być równe, precyzyjne i uporządkowane, bo inaczej może być po prostu brzydkie. Tym razem jednak z efektu jestem zadowolona.
Jako bazę wykorzystałam brązowy karton z normalnego kolorowego bloku A3. Papiery w drobne kwiatowe wzory to resztki z warsztatów kartkowych Ani-Enczy, więc nawet nie wiem, skąd pochodzą - w sensie kolekcji - ale bardzo fajnie wyglądają :) Element na samym wierzchu (ten kwadrat z zaokrąglonymi rogami, z nadrukiem róży) jest wycięty z jednego z arkuszy kolekcji "Hello Pastel" Primy.
Chyba nie wspominałam jeszcze na tym blogu, że zachorowałam ostatnio na wyszywanie na papierze :) Widać to doskonale na tej kartce, której zafundowałam aż dwa takie ręczne przeszycia. Prócz tego napis przyklejony na taśmie dystansowej, lekko postarzony za pomocą tego distressera i Distress Staina w kolorze "Old Paper".
Kwiatek pochodzi z którejś kolekcji Primy, ale już nawet nie pamiętam, z której ;) Postanowiłam go dodatkowo delikatnie ozdobić brokatem, a ponieważ nie do końca wiedziałam, jak się za to zabrać (mówiłam, że nie jestem wytrawną scraperką!), wymyśliłam własny sposób. Najpierw delikatnie podmalowałam płatki preparatem Glue'n'seal Matte Rangera, a potem leciutko posypałam drobniutkim białym opalizującym brokatem American Crafts. Bardzo mi się ten brokat podoba, bo oprócz jednego otworu do posypywania ma także takie malutkie otworki jak solniczka, co umożliwia "nieprzedawkowanie" brokatu w takim przypadku jak ten :)
Listki to zakup jeszcze ze sklepu Tiimari, kiedy taki istniał w Warszawie - bardzo żałuję, że już go nie ma :(
I - last but not least - środek kartki. To wszystko nie jest bynajmniej krzywe, tylko tak się wydaje na moim mało profesjonalnym zdjęciu ;) Autorką wiersza nie jestem ja, ale mam nadzieję, że się Autorka nie obrazi za publikację :)
I to chyba tyle - niniejszym zaczynamy wakacje :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Marta